|
zmuszenie "azbestowego" Rotterdama do opuszczenia Polski - bezpodstawne !
rafal2325 |
w pewnym sensie "wiedziałem, że tak będzie"...
tzn. nie spodziewałem się, że ta sprawa będzie w ogóle rozpatrywana przes sąd, ale wiedziałem, że NA ZIMNO i FAKTYCZNIE oraz OBIEKTYWNIE (co potwierdził teraz sąd) NIE BYŁO powodów wyrzucać Rotterdam'a...
w polskich mediach (do czego podłaczyli się dla zdobycia popularności "dbających o społeczeństwo i ekologię" dobrych wujków niektórzy politycy) rozpętano nieuzasadnioną, nieobiektywną, niesłuszną nagonkę na Rotterdam'a...
Wydalenie "Rotterdamu" nieuzasadnione
Dziennik Bałtycki 2008-03-01
Holenderski transatlantyk "Rotterdam" z azbestem na pokładzie został bezprawnie zmuszony do opuszczenia gdańskiego portu i terytorium kraju. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję nakazującą opuszczenie portu. Nie wiadomo, czy armator będzie zabiegał o odszkodowanie. W czerwcu 2006 r. dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuszczenie polskiego obszaru morskiego, a ówczesny minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki podtrzymał tę decyzję, uznając, że azbest został wwieziony niezgodnie z prawem oraz że groziło to zanieczyszczeniem obszarów morskich. Holenderski armator, spółka Rederij Rotterdam, odwołał się do sądu, domagając się uchylenia decyzji bądź jej unieważnienia. Sąd uznał argumenty armatora. Stwierdził, że decyzja ministra naruszyła przepisy prawa procesowego i materialnego. Nie zostało także wyjaśnione, czy azbest na statku stwarzał zagrożenie. Ponadto zakaz opuszczenia portu został doręczony armatorowi, a powinien otrzymać go kapitan statku. Ministerstwo Infrastruktury, które w ubiegłym roku przejęło zadania Ministerstwa Gospodarki Morskiej, może się odwołać od wyroku. Pełnomocnik resortu Marcin Skromak powiedział, że będzie doradzał wniesienie skargi kasacyjnej do NSA. Czy armator będzie się domagał odszkodowania? Reprezentujący go Robert Hagens powiedział, że firmie Rederij Rotterdam chodziło przede wszystkim o oczyszczenie z zarzutów. Sprawa "Rotterdamu" stała się głośna dwa lata temu. Statek, zwodowany w latach 60., wpłynął do gdańskiego portu w lutym 2006 r., na zaplanowany remont. Okazało się jednak, że na jego pokładzie znajduje się 180 ton azbestu. Wywołało to protesty ekologów, którzy twierdzili, że w wyniku remontu azbest przedostanie się do środowiska. Po czterech miesiącach postoju w porcie polski rząd nakazał statkowi opuszczenie wód terytorialnych. "Rotterdam" wypłynął z Gdańska w sierpniu. Ostatecznie trafił do stoczni w niemieckim Wilhelmshaven, gdzie remont przeprowadziły ekipy wynajętych z Polski pracowników.
Jacek Klein
"Rotterdam" może wpłynąć do Polski 2008-02-27 18:04 Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie uchylił w środę decyzję ministra gospodarki morskiej z 2006 roku, nakazującą holenderskiemu transatlantykowi "Rotterdam" opuszczenie terytorium Polski.
"Rotterdam" wpłynął do portu w Gdańsku w lutym 2006 r., aby przeprowadzić remont. Na statku znajdowało się ok. 180 ton azbestu, co spowodowało protest ekologów.
W czerwcu 2006 roku dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuszczenie polskiego obszaru morskiego, a ówczesny minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki podtrzymał tę decyzję. Minister uznał, że azbest został wwieziony niezgodnie z prawem oraz że groziło to zanieczyszczeniem obszarów morskich.
Decyzję ministra zaskarżył właściciel statku, spółka Rederij Rotterdam. Spółka domagała się uchylenia decyzji lub stwierdzenia jej nieważności.
Pełnomocnik resortu Marcin Skromak uzasadniał, że przedstawiciel armatora statku nie poinformował, iż znajduje się na nim ładunek azbestu.
Jednak - zdaniem pełnomocników strony skarżącej - nie był to ładunek azbestu, ale odpady uzyskane w trakcie remontu. Pełnomocnicy właściciela statku mówili też, że bezpodstawnie przyjęto, iż samo wwiezienie azbestu grozi zanieczyszczeniem. Ich zdaniem, azbest był zabezpieczony i nikt nie ukrywał tego faktu. Według nich, dyrektor Urzędu Morskiego mógł wybrać inną sankcję, niż nakaz opuszczenia kraju.
Sąd orzekł w środę, że decyzja ministra gospodarki morskiej naruszała przepisy prawa procesowego i materialnego. Według WSA, miała ona "charakter uznaniowego rozstrzygnięcia". Sąd przyznał też rację stronie skarżącej, iż organy administracji nie wyjaśniły dostatecznie, czy "Rotterdam" stwarzał zagrożenie dla środowiska i czy uzasadniało to nakaz opuszczenia Polski.
Sąd orzekł też, że organy administracji nieprawidłowo doręczyły decyzję nakazującą opuszczenie kraju. Decyzja powinna być doręczona kapitanowi statku, a została doręczona reprezentantowi armatora.
Wyrok nie jest prawomocny. Organom administracji publicznej (resort gospodarki morskiej został zniesiony w listopadzie 2007 roku, jego kompetencje przejęło Ministerstwo Infrastruktury) przysługuje wniesienie kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Marcin Skromak powiedział w środę dziennikarzom, że sprawa ta nadal pozostaje otwarta. Dodał, że będzie doradzał wniesienie skargi kasacyjnej. Reprezentant właściciela statku Robert Hagens pytany, czy będzie ubiegał się o odszkodowanie, odpowiedział, że firmie Rederij Rotterdam chodziło przede wszystkim o oczyszczenie z zarzutów.
pap, ss
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.ploprawy.xlx.pl
|
|