|
Skandal na Retkini
rafal2325 |
Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego. Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no ewidentna awaria jakiejś rury. No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz. No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś robi". No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody". No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do wanny chociażby. Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują. Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie, kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś do jutra im się uda. Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości).
No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg. rzeczonej karteczki miały być ani śladu.
Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe - wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie śpi zapewne. Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest pilna. Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho.
I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by chciała sobie to opisać ?
*sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=blue] > ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie > można napić.[/color]
oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]
pozdr,rdx
*sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=blue] > ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie > można napić.[/color]
oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]
pozdr,rdx
sundayman pisze:[color=blue] > Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego. > Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no > ewidentna awaria jakiejś rury. > No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i > leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz. > No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak > wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś > robi". > No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na > drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody". > No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt > nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do > wanny chociażby. > Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują. > Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie, > kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś > do jutra im się uda. > Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego > robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do > zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości). > > No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani > ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie > można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu > spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg. > rzeczonej karteczki miały być ani śladu. > > Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe - > wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie > śpi zapewne. > Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma > znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy. > Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która > czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i > zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest > pilna. > Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej > rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie > raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed > fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho. > > I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by > chciała sobie to opisać ? > >[/color]
Jakby nadal nie było, to mogę służyć swoim prysznicem, też na Retkini (Wileńska) :-)
Pozdrawiam WW
sundayman pisze:[color=blue] > Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego. > Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no > ewidentna awaria jakiejś rury. > No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i > leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz. > No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak > wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś > robi". > No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na > drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody". > No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt > nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do > wanny chociażby. > Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują. > Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie, > kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś > do jutra im się uda. > Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego > robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do > zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości). > > No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani > ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie > można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu > spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg. > rzeczonej karteczki miały być ani śladu. > > Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe - > wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie > śpi zapewne. > Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma > znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy. > Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która > czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i > zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest > pilna. > Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej > rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie > raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed > fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho. > > I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by > chciała sobie to opisać ? > >[/color]
Jakby nadal nie było, to mogę służyć swoim prysznicem, też na Retkini (Wileńska) :-)
Pozdrawiam WW
radxcell pisze:[color=blue] > oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić hektolitrami. :-)
-- Pozdrowienia Radek Dobrowolski
radxcell pisze:[color=blue] > oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić hektolitrami. :-)
-- Pozdrowienia Radek Dobrowolski
Buster ni au koto ha itsumo tanosii [color=blue] > radxcell pisze:[color=green] >> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color] > > I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić > hektolitrami. :-)[/color]
Ohyda.
-- ALEX Lodzermensch, Tenno Heika Banzai ]:-D
Buster ni au koto ha itsumo tanosii [color=blue] > radxcell pisze:[color=green] >> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color] > > I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić > hektolitrami. :-)[/color]
Ohyda.
-- ALEX Lodzermensch, Tenno Heika Banzai ]:-D
Użytkownik radxcell napisał:[color=blue] > *sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=green] >> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie >> można napić.[/color] > > oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url] > > pozdr,rdx[/color]
To nie wszystkie efekty specjalne - na uszkodzonym fosforanami nabłonku jelit, mając pod dostatkiem sacharozy, rozwija się błyskawicznie grzybnia całej grupy drożdżaków z gatunku Candida, powodując w rezultacie tyle chorób i dysfunkcji organizmu, że aż nie chce mi się o tym pisać.
Pzdr!
Mak Sym
Użytkownik radxcell napisał:[color=blue] > *sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=green] >> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie >> można napić.[/color] > > oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url] > > pozdr,rdx[/color]
To nie wszystkie efekty specjalne - na uszkodzonym fosforanami nabłonku jelit, mając pod dostatkiem sacharozy, rozwija się błyskawicznie grzybnia całej grupy drożdżaków z gatunku Candida, powodując w rezultacie tyle chorób i dysfunkcji organizmu, że aż nie chce mi się o tym pisać.
Pzdr!
Mak Sym
Użytkownik "ALEX Lodzermensch" <kill@spamers.us> napisał w wiadomości news:gjcs8f$65m$1@inews.gazeta.pl...[color=blue] > Buster ni au koto ha itsumo tanosii >[color=green] >> radxcell pisze:[color=darkred] >>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color] >> >> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić >> hektolitrami. :-)[/color] > > Ohyda. >[/color]
Do niedawna również ubóstwiałem coca-colę. Ale ALEX ma rację - ohyda. Teraz staram się pić tylko Pepsi ;D jest dużo lepsze w smaku :P
Użytkownik "ALEX Lodzermensch" <kill@spamers.us> napisał w wiadomości news:gjcs8f$65m$1@inews.gazeta.pl...[color=blue] > Buster ni au koto ha itsumo tanosii >[color=green] >> radxcell pisze:[color=darkred] >>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color] >> >> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić >> hektolitrami. :-)[/color] > > Ohyda. >[/color]
Do niedawna również ubóstwiałem coca-colę. Ale ALEX ma rację - ohyda. Teraz staram się pić tylko Pepsi ;D jest dużo lepsze w smaku :P
Czyżbym już umarł, że nie czuję skutków ubocznych CC? No widocznie, skoro piłem ją codziennie po kilka butelek od kilkunastu lat.
Pozdrawiam wszystkich zwolenników kiełków i kotlecików sojowych!
Czyżbym już umarł, że nie czuję skutków ubocznych CC? No widocznie, skoro piłem ją codziennie po kilka butelek od kilkunastu lat.
Pozdrawiam wszystkich zwolenników kiełków i kotlecików sojowych!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.ploprawy.xlx.pl
|
|