ďťż

Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego.
Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no
ewidentna awaria jakiejś rury.
No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i
leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz.
No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak
wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś
robi".
No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na
drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody".
No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt
nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do
wanny chociażby.
Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują.
Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie,
kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś
do jutra im się uda.
Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego
robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do
zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości).

No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani
ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu
spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg.
rzeczonej karteczki miały być ani śladu.

Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe -
wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie
śpi zapewne.
Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma
znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która
czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i
zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest
pilna.
Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej
rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie
raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed
fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho.

I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by
chciała sobie to opisać ?



*sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=blue]
> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
> można napić.[/color]

oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]

pozdr,rdx

*sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=blue]
> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
> można napić.[/color]

oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]

pozdr,rdx

sundayman pisze:[color=blue]
> Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego.
> Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no
> ewidentna awaria jakiejś rury.
> No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i
> leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz.
> No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak
> wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś
> robi".
> No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na
> drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody".
> No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt
> nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do
> wanny chociażby.
> Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują.
> Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie,
> kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś
> do jutra im się uda.
> Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego
> robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do
> zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości).
>
> No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani
> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
> można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu
> spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg.
> rzeczonej karteczki miały być ani śladu.
>
> Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe -
> wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie
> śpi zapewne.
> Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma
> znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy.
> Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która
> czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i
> zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest
> pilna.
> Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej
> rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie
> raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed
> fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho.
>
> I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by
> chciała sobie to opisać ?
>
>[/color]

Jakby nadal nie było, to mogę służyć swoim
prysznicem, też na Retkini (Wileńska) :-)

Pozdrawiam
WW



sundayman pisze:[color=blue]
> Mieszkam sobie na Retkini, w jednym z bloków w okolicach ul. Wyszyńskiego.
> Parę dni temu zauważyłem, że chodnik przed blokiem ciągle mokry jest - no
> ewidentna awaria jakiejś rury.
> No cóż - norma (powiedzmy) o tej porze roku, pewnie coś tam pękło sobie i
> leci... Jest otwór w rurze, to musi lecieć - praw fizyki pan nie zmienisz.
> No nic. Ni stąd ni zowąd, dziś rano wstaję, i z radością stwierdzam brak
> wody w kranach. Pustynia. No dobra, myślę sobie - "oho, pewnie coś ktoś
> robi".
> No i faktycznie - wychodząc do pracy widzę rozkopany trawnik w 3 d...y. A na
> drzwiach karteczka "w dniu dzisiejszym z powodu awarii nie będzie wody".
> No brawo - bo pewnie bez tek karteczki bym nie wpadł na to. Szkoda, że nikt
> nie raczył powiesić tej kartki dzień wcześniej, to bym sobie nalał wody do
> wanny chociażby.
> Ale nic. Ok - myśle sobie - pracują, niech pracują.
> Żona wraca z pracy koło 16 - mówi, że robią jeszcze. Ale - nikt nic nie wie,
> kiedy zrobią. No dobra, rozumiem - poważna awaria. Ale pracują, może jakoś
> do jutra im się uda.
> Ja wracam do domu sobie koło 21.00 - nikogo. Ani kopareczki, ani jednego
> robotnika - cisza i głusza. Tylko ślicznie rozkopany trawniczek (co do
> zabezpieczenia tej dziury tez można by mieć poważne wątpliwości).
>
> No szlag mnie trafia - z tego co wiem, przynajmniej 2 bloki są bez wody (ani
> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
> można napić. Ale ani się umyć, ani - za przeproszeniem wody w kiblu
> spuścić - bo oczywiście - jak ja przyjechałem to po "polewaczkach" które wg.
> rzeczonej karteczki miały być ani śladu.
>
> Musiałem wziąć 2 wiadra, znaleźć hydrant (co na Retkini jest niemożliwe -
> wiozłem tą wodę z Obywatelskiej. A szacowna ekipa remontowa sobie smacznie
> śpi zapewne.
> Bo przecież nie można postawić kilku halogenów i robić dalej. Jakie to ma
> znaczenie, że kilkaset osób nie ma wody w środku zimy.
> Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to granda. Sam pracuję w firmie, która
> czasem musi usuwać awarie (i to w sprawach znacznie mniej poważnych) - i
> zdarza się, że trzeba robić tak długo, aż się zrobi - bo sytuacja jest
> pilna.
> Ale wygląda na to, że to jest zbyt wielkie wymaganie w naszej
> rzeczywistości. Teraz to już będziemy się cieszyć, jak w ogóle jutro panowie
> raczą nam naprawić wodę (bo przecież nie wiadomo czy zdążą oprzed
> fajrantem) - inaczej przywitamy sobie nowy rok na sucho.
>
> I tak jestem ciekaw, co z tym fantem zrobić ? Może jakaś gazetka łódzka by
> chciała sobie to opisać ?
>
>[/color]

Jakby nadal nie było, to mogę służyć swoim
prysznicem, też na Retkini (Wileńska) :-)

Pozdrawiam
WW

radxcell pisze:[color=blue]
> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]

I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
hektolitrami. :-)

--
Pozdrowienia
Radek Dobrowolski

radxcell pisze:[color=blue]
> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]

I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
hektolitrami. :-)

--
Pozdrowienia
Radek Dobrowolski

Buster ni au koto ha itsumo tanosii
[color=blue]
> radxcell pisze:[color=green]
>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
>
> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
> hektolitrami. :-)[/color]

Ohyda.

--
ALEX Lodzermensch, Tenno Heika Banzai ]:-D

Buster ni au koto ha itsumo tanosii
[color=blue]
> radxcell pisze:[color=green]
>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
>
> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
> hektolitrami. :-)[/color]

Ohyda.

--
ALEX Lodzermensch, Tenno Heika Banzai ]:-D

Użytkownik radxcell napisał:[color=blue]
> *sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=green]
>> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
>> można napić.[/color]
>
> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]
>
> pozdr,rdx[/color]

To nie wszystkie efekty specjalne - na uszkodzonym fosforanami nabłonku
jelit, mając pod dostatkiem sacharozy, rozwija się błyskawicznie
grzybnia całej grupy drożdżaków z gatunku Candida, powodując w
rezultacie tyle chorób i dysfunkcji organizmu, że aż nie chce mi się o
tym pisać.

Pzdr!

Mak Sym

Użytkownik radxcell napisał:[color=blue]
> *sundayman* wrote in <news:gjc0a6$5j2$1@news3.onet>:[color=green]
>> ciepłej ani zimnej). Z wodą do picia to jeszcze pół biedy - coca coli sie
>> można napić.[/color]
>
> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url]
>
> pozdr,rdx[/color]

To nie wszystkie efekty specjalne - na uszkodzonym fosforanami nabłonku
jelit, mając pod dostatkiem sacharozy, rozwija się błyskawicznie
grzybnia całej grupy drożdżaków z gatunku Candida, powodując w
rezultacie tyle chorób i dysfunkcji organizmu, że aż nie chce mi się o
tym pisać.

Pzdr!

Mak Sym


Użytkownik "ALEX Lodzermensch" <kill@spamers.us> napisał w wiadomości
news:gjcs8f$65m$1@inews.gazeta.pl...[color=blue]
> Buster ni au koto ha itsumo tanosii
>[color=green]
>> radxcell pisze:[color=darkred]
>>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
>>
>> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
>> hektolitrami. :-)[/color]
>
> Ohyda.
>[/color]

Do niedawna również ubóstwiałem coca-colę. Ale ALEX ma rację - ohyda.
Teraz staram się pić tylko Pepsi ;D jest dużo lepsze w smaku :P


Użytkownik "ALEX Lodzermensch" <kill@spamers.us> napisał w wiadomości
news:gjcs8f$65m$1@inews.gazeta.pl...[color=blue]
> Buster ni au koto ha itsumo tanosii
>[color=green]
>> radxcell pisze:[color=darkred]
>>> oj, coli lepiej nie... [url]http://miniurl.pl/coca_cola[/url][/color]
>>
>> I tak mnie nie zrazisz do CC. Ubóstwiam ten napój. ;-) Mogę go pić
>> hektolitrami. :-)[/color]
>
> Ohyda.
>[/color]

Do niedawna również ubóstwiałem coca-colę. Ale ALEX ma rację - ohyda.
Teraz staram się pić tylko Pepsi ;D jest dużo lepsze w smaku :P

Czyżbym już umarł, że nie czuję skutków ubocznych CC? No widocznie,
skoro piłem ją codziennie po kilka butelek od kilkunastu lat.

Pozdrawiam wszystkich zwolenników kiełków i kotlecików sojowych!

Czyżbym już umarł, że nie czuję skutków ubocznych CC? No widocznie,
skoro piłem ją codziennie po kilka butelek od kilkunastu lat.

Pozdrawiam wszystkich zwolenników kiełków i kotlecików sojowych!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oprawy.xlx.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      Skandal na Retkini
    rafal2325